sobota, 26 listopada 2011

„Nie troszczcie się…” (Mat. 6,25-34) mówi nasz Pan Jezus Chrystus



Pewnie niektórzy słyszeli o naszym piecu olejowym zwanym „Smokiem”, pali dużo i kosztuje dużo…. ale to nie jest historia o nim.
Jako dzieci Boże wierzymy, że nasz Tatuś w Niebie jest naszym jedynym Zaopatrzycielem i to On decyduje, z których rąk płynie do nas błogosławieństwo.
Tak też jest z naszym dostawcą oleju opałowego, panem Bartkiem. Mamy takie przekonanie, że Pan Bóg postawił go na naszej drodze. Człowiek ten choć nie jest potentatem paliwowym pomaga nam bezinteresownie. Pewnie pomyślicie cóż to takiego, ale dla nas to wielka rzecz. Mieszkamy w regionie gdzie raczej niechętnie pomaga się ludziom, i do tego obcym. Jesteśmy dalecy od oceny tutejszych mieszkańców, po prostu zauważamy to w codziennym życiu i wzajemnych kontaktach. Jednak są też i tacy, jak pan Bartek, którzy mają pragnienie pomagać innym. To jest ważne, i taki jest nasz dostawca oleju opałowego. Zalewając zbiorniki „Smoka”, nie oczekuje od nas zapłaty w terminie, a na dodatek pozwala nam płacić w ratach. Czy to nie jest Boża ingerencja? ależ TAK to Jezus Chrystus sprawia i czyni takie dobre rzeczy, bo SAM JEST DOBRY. Kiedy my potrzebujemy pomocy nasz dostawca jest gotowy nam jej udzielić.
Piszemy tą notatkę bo stała się trudna rzecz, pracownik pana Bartka miał wypadek… przeżył i to jest CUD BOŻY, ale skasował dokumentnie cysternę z 10 tysiącami litrów oleju opałowego, który wylał się do rowu. Teraz to on potrzebuje naszego wsparcia i pomocy. W tym roku to już trzecia bardzo trudna sytuacja dla jego firmy i rodziny. Jest przygnębiony i zrezygnowany, przez ten wypadek ma wiele problemów. Jak mówi, nie wie czy jest w stanie się dźwignąć, ale my wiemy i wierzymy w to, że Bóg dał nam tego człowieka, aby przez jego ręce „lało się” Boże błogosławieństwo na nas, więc… pewnie już wiecie drodzy nasi czytelnicy o co chcemy Was prosić, o wstawiennictwo u Pana Jezusa i modlitwę o pana Bartka.
Pozdrawiamy i dziękujemy wszystkim wstawiennikom


Bogusia i Janusz     

poniedziałek, 14 listopada 2011

Nasza droga do Ziemi Obiecanej…

Łękinia 2010r.
Bóg jest dobry, wybrał mnie i moją żonę Bogusię do Swojej Chwały, to wspaniała nowina. Chcę Wam opowiedzieć o tym jak znaleźliśmy się w Winiarczykówce i o naszym powołaniu.
Na przełomie 2006 i 2007 roku, Pan Bóg stawia na naszej drodze proroka, który zapowiada, iż „przygotowuje ON dla nas nowe miejsce”. Nie było w tym żadnych konkretów o jakie miejsce chodzi, czy służbę, czy kościół. Przechodziliśmy wtedy trudny czas w naszym małżeństwie  i w służbie. Bóg dał nam siłę i miłość, a my uparcie czekaliśmy, aż odpowie na nasze wołanie i skończy się ten ciężki dla nas okres. Przeszliśmy przez trudne małżeńskie rozmowy, a Najwyższemu tylko za to chwała. Przez  cały ten czas zastanawialiśmy się co znaczą słowa z proroctwa: czy nowe miejsce to nowy Zbór? czy coś innego? „Boże pomóż to przejść”, wołaliśmy.  W 2008 roku obydwoje mieliśmy przekonanie, aby opuścić dotychczasowy zbór, dlatego postanowiliśmy pojechać do Chojnic na nabożeństwo i pozostaliśmy w tej społeczności (do czasu naszej przeprowadzki do Winiarczykówki), tam Bóg zaczął do nas potężnie przemawiać….
                                                        
Janusz i Bogusia



wtorek, 8 listopada 2011

Wsparcie potrzebne od zaraz !!!

Szukamy osób, które byłyby stałymi partnerami w naszej służbie,  ludzi którzy  chcieliby wspierać nasze działania. Na dzień dzisiejszy  pomagamy osobom bezdomnym, tym którzy chcą  zmienić swoje życie i wyjść z bezdomności, czy uzależnienia od środków psychoaktywnych. Bardzo często trafiają do nas osoby w podeszłym wieku, które nie mogą znaleźć pomocy w innych placówkach. Wierzymy, że i dla nich jest szansa na nowe życie, przede wszystkim w Jezusie Chrystusie. Takim osobom ciężko jest się odnaleźć w ośrodku leczenia uzależnień bo z powodu wieku nie potrafią sprostać warunkom regulaminowym, a bywa, że z powodu wieku do takich placówek nie są przyjmowani. Winiarczykówka staje się więc w takim przypadku alternatywą dla starszych osób. 
My poświęcamy swój czas, tu na miejscu w bezpośrednim kontakcie z potrzebującymi, jednak aby nasza praca była bardziej efektywna i mogła sięgać do większej ilości osób potrzebujemy  ludzi, którzy zajęliby się innymi działaniami, po prostu wsparcia. Każdy z nas ma swoje "talenty" i my szukamy ludzi, którzy chcieliby te talenty wykorzystać w tej służbie.  Zapraszamy skontaktujcie się z nami, odwiedźcie nas, zobaczcie co robimy i jak wygląda nasza praca być może sami będziecie chcieli się zaangażować w jakiś sposób.
Bogusia i Janusz

poniedziałek, 7 listopada 2011

Błogosławieni ubodzy w duchu…

stara jabłoń z ruin nieopodal  Winiarczykówki
Razem z naszymi podopiecznymi przeszedłem niezłą lekcję pokory. Przyjęliśmy pod swój dach osobę 65 letnią, upośledzoną umysłowo w stopniu znacznym, która wymagała stałej opieki. Do tej pory trafiały do nas osoby, które są dość sprawne fizycznie i umysłowo, dlatego ta sytuacja była dla nas nie lada wyzwaniem. Człowiek ten trafił tutaj, bo żaden pobliski DPS nie chciał go przyjąć, a rodzina wyjeżdżając do USA zapomniała o nim. Ja wiedziałem jedno, nie mogę sobie wybierać komu chce pomóc, dlatego postanowiłem przyjąć go tymczasowo z zamiarem znalezienia mu odpowiedniego miejsca na pobyt stały. Wiem dobrze, że w moim życiu nie ma przypadków i tak też było tym razem. W ciągu tygodnia, udało mi się zarezerwować miejsce w DPS około 350km od Winiarczykówki. Jednak jestem tego pewien, że to BÓG zainterweniował i to ON sprawił pomyślność tej sprawy.
Przez pierwsze kilka dni, nasi domownicy nie potrafili się odnaleźć w nowej sytuacji. Jeden podopieczny chciał się nawet wyprowadzić mówiąc, że „nie będzie z nim mieszkał w jednym pokoju”. Bóg jest dobry, po kilku dniach nasi domownicy nabrali szacunku do nowego mieszkańca i zmienili całkowicie swoje nastawienie: jak z początku krzyczeli na niego, tak zaczęli być uprzejmi w stosunku do niego, chodzili z nim na spacery, pomagali mu się kąpać, jeść i w wielu innych sytuacjach codziennego życia. Wiem dobrze, że to Jezus Chrystus w Duchu Świętym sprawił to, że z uprzedzenia, zrodziła się miłość i akceptacja.  Mnie to też nauczyło dużego szacunku i zrozumienia do ludzi posiadających podobne ograniczenia jak nasz nowy mieszkaniec oraz  tego, że często nic nie mogę sam zrobić, odpowiednio pomóc, we właściwym czasie zareagować itp.  Mój Tatuś w Jezusie Chrystusie może sprawić takie rzeczy, On czuwa nad wszystkim co Mu powierzę i wylewa Swoją Łaskę na mnie.
Na koniec powiem jeszcze jedną ważną rzecz, kiedy parę razy modliłem się nad tym człowiekiem w imieniu Jezusa Chrystusa, to za każdym razem płakał on i za chwilę bardzo się uspokajał. Tak, to obecność Boża sprawiała to, a nie moje „modły” (kiedyś przypisałbym sobie tę zasługę). Po dwóch tygodniach, zdarzył się Boży cud. Nasz nowy domownik mógł jechać do nowego domu. Mówię cud, bo na takie miejsce trzeba czekać nawet parę lat. Rozstaniu towarzyszyło wzruszenie. Dzisiaj wiem, że Bóg już dokonał wszystkiego w Jezusie Chrystusie, a ja z wiarą chwytam się Jego obietnic, ufając w Jego  błogosławieństwo.
Dziękuję Ci Panie Jezu Chryste, że czynisz nas ubogimi w duchu…
Janusz